- Słodko śpisz, wiesz? - usłyszałam, gdy przecierałam oczy.
- Ile spałam? Coś mnie ominęło?
- Jakieś pięć godzin. - powiedziała Hayley odkładając pilniczek na stół.
Powoli podniosłam się z miejsca i sięgnęłam po mój telefon, który leżał obok mnie by sprawdzić godzinę.
- Siedzisz tu cały czas? - spytałam.
- Chciałam mieć pewność, że nic ci nie jest. - uśmiechnęła się.
Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni.
Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam pozostałych.
- Dobry wieczór. - mruknęłam podchodząc do lodówki i wyciągając z niej butelkę wody.
- Jak się czujesz? - spytała Van.
- Bywało lepiej. - schyliłam si do zamrażalki by wyciągnąć kostki lodu do okładu na moją wciąż bolącą głowę.
- Idź się połóż, przyniosę Ci to. - Kyle podszedł do mnie i pogładził delikatnie po policzku.
- Nie jestem jakoś nieuleczalnie chora by wciąż leżeć. Muszę się trochę poruszać, bo niedługo przyrosnę do łóżka.
Kyle zaśmiał się cicho i delikatnie mnie pocałował.
- Chcę wyjść z domu, ok? - szepnęłam patrząc mu w oczy.
- Sama stąd nie wyjdziesz, kochanie.
- To chodź ze mną. Chcę się spotkać z dziewczynami.
- Serio sądzisz, że to dobry pomysł?
- Umiem się obronić.
Kyle przyłożył swoje czoło do mojego i spojrzał mi w oczy.
- Ale i tak cholernie się o ciebie boję.
- Wiesz, że nie musisz?
Cicho westchnął i przyłożył swoje usta do mojego ucha.
- Spotkasz się z nimi jutro. Powiemy, że jedziemy na badania i zawiozę Cię gdzie tylko będziesz chciała.
Szeroko się uśmiechnęłam i mocno przytuliłam chłopaka.
***
Wyciągnęłam z szafy swoją ulubioną bluzę i ubrałam ją. Była 6 rano, więc było mi za zimno by wyjść w krótkim rękawku. Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się do sypialni Kyla. Cichutko uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do łóżka i przytuliłam się do śpiącego chłopaka.
- Która godzina? - powiedział po chwili spoglądając na mnie.
- 6;30. - spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
- Żartujesz sobie, prawda?
- Możemy już jechać?
- One pewnie jeszcze śpią.
- I co z tego? Chcę wyjść z domu. - mruknęłam.
- A ja chcę jeszcze spać, Violet.
- No dobra, śpij. - powiedziałam wstając z łóżka.
- A ty nie chcesz jeszcze sobie postać lub poleżeć? - spytał łapiąc mnie za nadgarstek.
- Wiesz, że nie mogę tu z tobą spać. - mruknęłam.
Gdy się tu wprowadzałam Felix dał mi jasno do zrozumienia, że mogę spać tylko i wyłącznie w swoim pokoju lub w salonie ale nawet nie mam myśleć o pójściu spać do innego pokoju.
- Daj spokój. Tylko godzinkę lub dwie.
Położyłam się obok niego i mocno go przytuliłam.
- Kocham Cię. - szepnął całując mnie w głowę.
- Ja Ciebie też. - położyłam głowę na jego torsie i zamknęłam oczy.