piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 1

" Kolejne 5 osób zaginęło w nie wyjaśnionych okolicznościach. Policja twierdzi iż może stać za tym ta sama osoba"
- Uważaj na siebie Violet. Słyszysz co teraz się dzieje - powiedziała mama podając mi talerz z śniadaniem
- Potrafię sobie sama radzić mamo - uśmiechnęłam się lekko.
- Ja wiem, ale boję się o ciebie Viol - powiedziała opiekuńczo. Wstałam z krzesła i podniosłam moją torbę szkolną - Co ze śniadaniem?
- Musze już iść mamo - pocałowałam ją w policzek - Zjem na obiad - zaśmiałam się i wyszłam z domu. Szłam spokojnie patrząc w ziemie. Ziemia była dużo ciekawsza niż te wszystkie fałszywe twarze które mnie otaczały. Na całym świecie były tylko 3 osoby którym mogłam ufać bezgranicznie. Moi najlepsi przyjaciele. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam.
- Kyle do jasnej cholery - krzyknęłam - Wystraszyłeś mnie.
- Nie krzycz tak. Jeszcze twój ojciec usłyszy. On mnie nie lubi.
- On nie lubi żadnego chłopaka którego lubię ja - wzruszyłam ramionami idąc dalej w kierunku szkoły.
- Serio tam idziesz? Nie zrywamy się? - zatrzymał mnie
- Musze tam iść. Mam 250 godzin nie obecnych w tym 155 nieusprawiedliwionych. Jeszcze godzina i w wakacje będę się mogła pożegnać ze wszystkim. - mruknęłam, a chłopak puścił mnie i stanął obok - Tez idziesz? - zapytałam
- Ktoś musi cię pilnować. Co jeśli zaatakuje cię ten psychopata?
- Dam sobie radę - uśmiechnęłam się - Po szkole idziemy do ciebie?
- Tak, a poza tym tobie nic nie grozi. On na pewno cię nie skrzywdzi - mruknął - Chodźmy już. bo sie spóźnisz

                                                                     ---
weszliśmy do domu chłopaka
- Dzień dobry - przywitałam się z jego rodzicami po czym poszliśmy na górę. Wbiegłam do jego pokoju i wskoczyłam na łóżko. - Masz fajnych rodziców i mega miękkie łóżko - zaśmiałam się.
- Chcesz coś do picia? - zapytał siadając obok mnie
- Wodę z lodem - uśmiechnęłam się, a Kyle wstał i wyszedł z pokoju. Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu. Nagle zobaczyłam czerwony materiał. Należę do ciekawskich, więc wyjęłam go z pomiędzy książek. Odwinęłam materiał i zobaczyłam pistolet, nóż oraz czerwone plamy które wyglądały na krew. Nie wiedziałam po co mu to w szczególności, że znamy się już długo i mówimy sobie wszystko.
- Co ty robisz? - krzyknął Kyle wchodząc do pokoju
- Co to jest?
- To do samoobrony. Jakby ktoś włamał się do domu w nocy.
- A plamy krwi? - spytałam, a chłopak zaczął się śmiać
- To nie plamy krwi. Ta szmata była przy malowaniu pokoju Zoe. Ona chciała mieć czerwoną szafę, więc tata postanowił spełnić jej marzenie i zaczął malować ale wylał farbę i pokapało na szmatę. To wszystko przez to, że moja siostra ma głupie pomysły - powiedział biorąc ode mnie broń - Schowam to, lepiej byś nie miała tego w rękach - uśmiechnął się i schował materiał z bronią. Odsunęłam się i usiadłam na łóżku biorąc do rąk szklankę z woda. 
- Ok - szepnęłam i wzięłam łyka wody.
- Wierzysz mi tak? -usiadł obok mnie
- Oczywiście - uśmiechnęłam się lekko.

                                                                 ***
Wracałam do domu cały czas myśląc po co mu ta broń. Przecież takich rzeczy nie powinien mieć w pokoju nastolatek. Nie wiadomo co zrobi, gdy będzie pijany czy wściekły. Skąd on mógł też wiedzieć czy ten morderca nic mi nie zrobi. Przecież nie przewiduje przyszłości i nie wie co się stanie. Weszłam do domu.
- Jestem - powiedziałam wchodząc do salonu, siadając na kanapie i przykrywając się kocem.
- Przynieść księżniczce pudełko lodów czekoladowych i włączyć pierwszy sezon Pretty Little Liars? - mama podeszła i pogładziła mnie po głowie. 
- Proszę - uśmiechnęłam się szeroko do mamy na co ta wstała i podeszła do telewizora włączając mój serial.
- Lody przyniosę zaraz - uśmiechnęła się do mnie.
Leżałam uważnie oglądając serial, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Numer był zastrzeżony.
- Halo? - odebrałam.
- Jesteś jedyną osobą o której nawet nie pomyślę by zranić - powiedział męski głos i się rozłączył. Kyle miał racje. To musiał być ten psychopata. Poczułam jak serce zaczyna bić mi mocniej ze strachu. Skąd on o tym wiedział. Skąd ten morderca miał mój numer? To wszystko zaczyna być coraz straszniejsze. Wstałam z kanapy, wyłączyłam telewizor i pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam się i włączyłam piosenkę Ciary - I Bet, która należała do moich ulubionych i do tych przy których łatwiej mi było się uspokoić.
- " I love you but I won't be a fool for you. That is just something that I wouldn't do, bae " - zaczęłam śpiewać wraz z piosenką. Patrzyłam w sufit i myślałam. Uwielbiałam te momenty, gdy byłam w pokoju tylko ja i piosenki, który działały na mnie kojąco. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do przyjaciela
- Cześć królewno - usłyszałam głos chłopaka
- Nie wiem co ty do cholery kombinujesz ale boję się, rozumiesz?
- O czym ty mówisz?
- Dzwonił do mnie ten psychopata i powiedział, że jestem jedyną osobą której nie wyobraża sobie zranić.
- Jak to dzwonił do ciebie? - usłyszałam zdenerwowanie w jego głosie.
- Normalnie. Z numeru zastrzeżonego.
- Jesli jeszcze raz zadzwoni to nie odbieraj. Nie bój się. Jesteś bezpieczna Violet. On sam ci to zapewnił, prawda?
- Kyle do cholery - krzyknęłam - Jeśli wiesz co jest grane to powiedź.
- Nie mam zielonego pojęcia - mruknął i rozłączył się.
- Kurwa - krzyknęłam i wzięłam głęboki wdech. On wiedział coś więcej. Może ten morderca go zastraszył? Może zabronił mu mówić o tym? Milion myśli naraz to za dużo. Położyłam głowę wygodnie między poduszki i zamknęłam oczy. Zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz