czwartek, 21 stycznia 2016

Rozdział 31

- Nie lubię tego miejsca. - mruknął kiedy zaparkowaliśmy pod domem.
Dziś rano zadzwonił Felix i kazał nam jak najszybciej wracać. Mówił, że wszystko jest załatwione i jesteśmy bezpieczni. Trudno było mi w to uwierzyć ale wróciliśmy.
Wysiadłam z auta i poszłam do domu.
- Jest i ona. - krzyknęła Aria i podbiegła do mnie. - Tęskniłam. - przytuliła się do mnie.
Zaczęłam się rozglądać po domu. Nic się nie zmieniło. Wszyscy jak zwykle siedzieli na kanapie i jedli słodycze. Obok Dylana siedział jakiś chłopak. Nie znałam go ale pewnie Felix nie mógł sobie sam poradzić i musiał go prosić o pomoc.
- Bill! - krzyknął Kyle wchodząc do środka.
Blondyn podszedł do niego i uścisnęli sobie dłonie.
- Wróciłeś?
- Tak. Chyba. Jeszcze nie wiem czy chcę tu zostać. - mruknął chłopak wzruszając ramionami.
- To jest Violet. - Kyle wskazał na mnie przerywając ciszę.
Blondyn uśmiechnął się do mnie i podał mi dłoń, którą delikatnie uścisnęłam.
- Jestem Violet. - odwzajemniłam uśmiech dokładnie przyglądając się chłopakowi
Był wysoki, miał blond włosy i delikatny zarost. Miał kilka kolczyków: w brwi, dwa w dolnej wardze i septum. Miał też kilka tatuaży na rękach ale najbardziej interesujący był na lewej dłoni. Miał na niej wytatuowane kości i jakieś liczby.
- Jestem Bill. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i puścił moją dłoń nie odrywając wzroku ode mnie.
- Idę rozpakować nasze rzeczy. - Kyle pocałował mnie w skroń i poszedł na górę.
- Ok. - szepnęłam.
Patrzyłam jak chłopak wnosi walizki po schodach po czym znów spojrzałam na Billa.
- Mieszkałeś tu już kiedyś. Dlaczego odszedłeś? - spytałam.
Chłopak zaśmiał się.
- Wiesz... Jeśli dają ci odejść to dlaczego by się nie zgodzić. Tu można zwariować. Nie wiem dlaczego wszyscy zostali ale ja już tak dłużej nie potrafiłem. Chciałem mieć normalne życie, a nie martwić sie o to czy jutro będę jeszcze oddychał. Chyba mnie rozumiesz, nie?
- Tak. Też bym wolała odejść. Jednak mi nigdy nie dadzą takiego wyboru. - wzruszyłam ramionami. - Już zawsze będę musiała w tym siedzieć.
- Nie myślałaś o ucieczce?
- I tak by mnie znaleźli. Felix ma wszędzie ludzi.
- Masz racje. Przykro mi.
- Dlaczego wróciłeś? - pokręciłam głową.
- Zadzwonił do mnie z prośbą o pomoc. Zabicie Thompsona było czymś o czym zawsze marzyłem. Zgodziłem się ale potem, gdy Hayley opowiedziała mi wszystko stwierdziłem, że muszę wrócić, bo Thompson wam nie zagrażał. To ktoś inny. Silniejszy.
- Dzięki. Pocieszyłeś mnie. - uśmiechnęłam się słabo.
- Poradzimy sobie z tym kimś. Każdego idzie pokonać. - położył rękę na moim ramieniu.
- Mam nadzieję, że się nie mylisz.
- Montgomery! - usłyszałam głos Alexa.
Podszedł do nas i zaczął mnie czochrać po włosach.
- Zostaw mnie, Alex. - krzyknęłam śmiejąc się.
- Wiesz jak mi ciebie brakowało?
- Jakoś nie mogę w to uwierzyć. - skrzyżowałam ręce na piersi patrząc jak Bill idzie do góry.
- Nie miałem kogo denerwować. Boże to było straszne.
- Wróciłam. Masz już komu psuć życie.
- Psuć życie? Nie nazwałbym tak tego. Ja po prostu pojawiam się i zaczynam cię denerwować.
Rosie podeszła do nas i przytuliła się do Alexa.
- Daj jej spokój. - zaśmiała sie na co chłopak ją pocałował.
- Tłumaczę jej czym się różni denerwowanie od psucia życia. 
- Nie widzę różnicy. - ominęłam go i poszłam do góry do sypialni.
Kyle kończył rozpakowywać rzeczy.
- Tęskniłam za tym łóżkiem. - położyłam się i schowałam twarz w poduszki.
Uslyszałam cichy śmiech chłopaka, a po chwili poczuła jego ręce na moich plecach.
- Mamy już spokój. - nachylił się i szepnął mi do ucha.
- Nie żyje Thompson. To nie on stał za tym wszystkim.
- Jest ktoś jeszcze?
- I jest jeszcze silniejszy. - obróciłam się na plecy i spojrzałam mu w oczy. - Ale będzie dobrze. - pocałowałam go w nos.
- Wierzę ci. - uśmiechnął się.
- Idę wziąć prysznic. - wyślizgnęłam się spod niego i podeszłam do szafy po rzeczy.
- Iść z tobą?
- Nie. Dam sobie radę. Nie jestem dzieckiem.
- W to wątpię. Pamiętasz jak bawiłaś się w piasku, a potem w berka?
- Miałam fajne dzieciństwo i chciałam do niego wrócić. - uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam z sypialni.
Chwyciłam klamkę od łazienki i nacisnęłam na nią.
- Przepraszam. - krzyknęłam kiedy wpadłam na Billa, który właśnie z niej wychodził.
- Spokojnie. - uśmiechnął się szeroko. - Nic się nie stało.
Miał ręcznik owinięty wokół bioder. Mogłam teraz zobaczyć dokładnie wszystkie jego tatuaże. Miał gwiazdkę na prawym biodrze, realistycznie wyglądające serce na lewej piersi, palmę na wysepce na brzuchu, wielki napis na boku i jakiś znak na klatce piersiowej. Na rękach miał ich jeszcze więcej. Miałam ochotę spytać mu się co one wszystkie znaczą ale jednak stwierdziłam, że to głupi pomysł.
- Już wychodzę. Możesz wejść. - powiedział nadal się uśmiechając i ominął mnie.
Weszłam do środka i położyłam rzeczy obok zlewu. Związałam włosy i rozebrałam się.
Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam gorącą wodę.

Wyszłam i wytarłam się dokładnie ręcznikiem. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Odłożyłam rzeczy i zeszłam do salonu. Usiadłam na kolanach Kyla i cmoknęłam go w policzek.
- Masz nadzwyczajnie dobry humor. - zaśmiał się.
Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kawałek pizzy, która leżała na stole.
- Tęskniłam za wami, wiecie? - westchnęłam i oparłam głowę o ramię Kyla.
- My też tęskniliśmy za wami. Bez was było tu nudno. - Matt uśmiechnął się do nas.
- Tak myślałam. - zaśmiałam się. - Beze mnie zawsze jest nudno.
- Wiecie co ja przeżywałem? - wtrącił Kyle. - Miałem ochotę ją gdzieś utopić. Była nie do wytrzymania.
- Dzięki. - zmarszczyłam brwi i wstałam z jego kolan.
- Teraz przynajmniej znów możesz wrócić do oglądania seriali.
- Nareszcie. - krzyknęłam unosząc ręce do góry.
Spojrzałam na Billa, który nie odrywał ode mnie wzroku od kiedy zeszłam.
- Może pójdę zacząć już teraz. - przeciągnęłam się ziewając.
- Zaśniesz. - powiedziała Hayley.
- Chcę spać... Bardzo. - westchnęłam i zaczęłam się śmiać.

Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody.
- Podasz mi jedną? - usłyszałam głos Billa i spojrzałam na chłopaka opierającego się o blat kuchenny.
- Tak. - znów otworzyłam lodówkę, wyjęłam wodę i rzuciłam mu ją.
- Dzięki. - uśmiechnął się do mnie.
- Intrygujesz mnie. - podeszłam do niego.
- Ja? - zaśmiał się. - Jestem zwykły.
- Nie. Ukrywasz coś, czuję to.
Chłopak przełknął ślinę i oblizał wargę.
- Źle czujesz. Niczego nie ukrywam.
- Słuchaj, znam się na ludziach. Kłamałam tyle razy, że widzę kiedy kłamiesz. Tak jak teraz. - wzruszyłam ramionami. - I wyciągnę to z ciebie.
Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Kyle.
- O czym rozmawiacie? - spytał obejmując mnie w talii.
- O niczym. - cmoknęłam go w policzek i poszłam do salonu.
Zamknęłam drzwi i przyłożyłam do nich ucho by usłyszeć o czym rozmawiają.
- Ona wie, że coś ukrywam i powiedziała, że się dowie co. - powiedział Bill.
- Spróbuję ją odsunąć od tematu. Nie może wiedzieć. - odpowiedział Kyle po czym usłyszałam kroki w stronę drzwi.
Szybko pobiegłam na kanapę i przytuliłam się do Spencer.

-------------------------------------------------

Nie jestem zbyt zadowolona z końca tego rozdziału, bo miał być zupełnie inny ale stwierdziłam, że to jeszcze za wcześnie, więc szybko zmieniłam tak by można było dziś dodać. Musze zmienić też kolejne rozdziały, które były już napisane na kolejne tygodnie ale postanowiłam, że będą rozdziałami 51 i 52 by w 50 zrobić to co było zaplanowane na ten rozdział. Być może napiszę to wcześniej tylko mam nadzieję, że nie będziecie mnie nienawidzić za to co się tam wydarzy :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz