czwartek, 17 marca 2016

Rozdział 39

Wzięłam łyka kawy przygotowanej przez April przeglądając gazetę.
- Znowu nic nie jesz? - Rosie usiadła obok mnie dając mi buziaka w policzek.
- Kawa mi wystarczy.
- Na cały dzień?
- Dokładnie. - pokiwałam głową odkładając gazetę.
- To nie zdrowe. - stwierdził Alex przechodząc obok nas.
- Alex, weź ją na pizze. - powiedziała Rosie.
- Ubieraj się, młoda.
- Nie, wolę zostać tu.
- Nie masz nic do gadania. Wychodzimy.

- Co tam u Billa? - spytał, gdy usiedliśmy przy stoliku.
- Nie wiem. Nie gadamy ze sobą za bardzo od kiedy wróciłam ze spotkania.
- Trzy dni. Sporo. - zaśmiał się.
- Trudno mi uwierzyć by mógł zabić swojego brata.
- Dlaczego? Jest z Brooklynu. Oczywiście, że bym go podejrzewał. Żądny zemsty starszy brat zabija młodszego brata za to, że przez niego trafił do domu dziecka. To genialne! - klasnął w dłonie.
- To głupie. - pokręciłam głową.
- Wiem, że uważasz mój pomysł za genialny ale jesteś zbyt dumna by to przyznać.
- Masz rację, myliłam się. To ty jesteś głupi.
- Jesteś genialny. - puścił do mnie oczko, gdy kelnerka kładła pizzę na naszym stoliku.
Chłopak od razu wziął kawałek i włożył go sobie do buzi.
- Słuchaj, jeśli nie chcesz to mogę zjeść całą ale no weź. Jak można nie zjeść pizzy?! - oburzył się widząc, że nie mam ochoty jeść. - Jesteś na jakiejś diecie czy coś?
- Nie, coś ty. - zaśmiałam się biorąc kawałek pizzy do ręki.
- Mam nadzieję, że po zjedzeniu nie pobiegniesz do łazienki i nie wsadzisz sobie palców do buzi.
- Ty serio jesteś głupi. - ugryzłam kawałek.
Dawno nie jadłam pizzy. Co ja mówię, dawno niczego nie jadłam. Od kilku tygodni karmię się stresem i popijam go kawą.

Po zjedzeniu całej pizzy wróciliśmy do domu. Poszłam do swojej sypialni, w której siedział Bill.
- Co ty tu robisz?
- Brakuje mi ciebie. - szepnął wstając z łóżka i podchodząc do mnie.
- Wyjdź, proszę. - położył dłonie na moich biodrach i przysunął mnie bliżej siebie.
- Wciąż sądzisz, że ja ich zabiłem.
- To nie prawda.
- To dlaczego jesteś zła.
- Nie wiem, już nic nie wiem.
- Wierzysz mi?
- Chyba tak. - westchnęłam na co delikatnie się uśmiechnął i przybliżył usta do moich.
- Tylko to chciałem usłyszeć. - zetknął nasze nosy i czoła ze sobą. A teraz powiedź, że chcesz bym wyszedł.
- Nienawidzę cię. - szepnęłam.
- Zrobię wszystko co mi powiesz.
- A jeśli nie powiem nic?
- To zrobię to co będę chciał.
- A co chcesz?
- To. - złączył nasze usta ze sobą.
Od razu pogłębiłam pocałunek przez co chłopak przysunął mnie jeszcze bliżej do siebie aż w końcu położył mnie na łóżku.
Po chwili zjechał pocałunkami na moją szyję. Wydobyłam z siebie cichy jęk.
- Przestań. - poprosiłam na co chłopak odsunął się ode mnie. - Wiem do czego to zmierza.
- Oboje dobrze wiemy, że ty kochasz mnie, a ja kocham ciebie. Czemu boisz się do tego przyznać.
- Nie wiem czy to jest miłość.
- Dla mnie jest.
- Daj mi jeszcze trochę czasu.
- Daję ci go tylko dlatego, że na prawdę mi na tobie zależy.
- A teraz połóż się obok mnie, bo jestem zmęczona.
Blondyn zaśmiał się i chwilę później leżał już obok mnie.

Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Było jeszcze ciemno, a Billa nie było w łóżku. Spojrzałam na ekran telefonu - 2:56. Wyszłam z łóżka, a następnie z pokoju.  W całym domu panowała ciemność. Nagle usłyszałam krzyki kłótni. Zaczęłam iść w kierunku pokoju z którego się wydobywały. Otworzyłam powoli drzwi, a moim oczom ukazał się Bill próbujący podciąć gardło Tylerowi.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam.
- Violet. - blondyn odrzucił nóż na ziemię i puścił bruneta.
- Jaxon miał rację. Zabiłeś ich!
- Nie! Daj mi to wytłumaczyć.
Zaczęłam biec w stronę swojej sypialni. Zatrzasnęłam drzwi i zsunęłam się po nich na ziemię. Zakryłam sobie usta dłonią by mój płacz nie był słyszalny. Jedyne co słyszałam to Billa próbującego dobić się do pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz