sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 8

Ostatnie dni minęły bardzo spokojnie. Zero wiadomości. Aż do dzisiejszego dnia.
- "Zachowam ciszę, nawet nie zorientujesz się, że tu jestem. Nie będziesz niczego podejrzewała.
Nigdy nie wiesz, co cię zrani". - przeczytałam jeszcze raz.
- Co to możne znaczyć? - zapytała Aria.
- Że trzeba odszukać telefonu z którego zostało to wysłane. - Spencer usiadła obok mnie otwierając laptopa.
Spojrzałam na Hayley, która przez cały czas patrzyła na Jennifer stojącą pod ścianą.
- Hay.. - podeszłam do niej szturchając ją w ramię - Chcesz pogadać?
Dziewczyna chwyciła mnie za ramie i pociągnęła do pokoju obok.
- Znam się na ludziach, a w niej oś mi cholernie bardzo nie pasuje. Nie zdziwiła się, gdy usłyszała o wiadomości. Nie przejęła się cegłą która wybiła nam okno.
- Sądzisz, że ona za tym stoi? - zmarszczyłam brwi
- Nie, ona nie. Ale sądzę, że jest przeciwko nam. Nie możemy jej ufać. W końcu przystawi nam pistolet do głowy lub podetnie gardło. - Hayley przeczesała włosy - Ty musisz coś z tym zrobić.
- Ale co?
- Pogadaj z Felixem. Podaj mu te same argumenty co ja podałam tobie.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi gotowa do wyjścia z pomieszczenia.
- Błagam, nie ignoruj tego. Jako jedyna mozesz nam pomóc wrócić do tego co było kiedyś. - usłyszałam wychodząc.
Przeszłam przez salon  którym zgromadzili się wszyscy domownicy oprócz Felixa który siedział w swoim biurze. Zapukałam dwa razy i weszłam nie czekając na odpowiedź. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i usiadłam na sofie.
- Tak wejdź i usiądź sobie, Violet. - rzucił Felix podnosząc wzrok znad papierów.
- Przepraszam ale to ważne. 
- Próbuję namierzyć skąd dostałaś wiadomość. Coś może być ważniejsze?
- Sądzę iż przyjęcie Jennifer było najgorszym posunięciem. - westchnęłam
- Czy ty kwestionujesz moje decyzje? Przypominam, że była tu przed tobą.
- Czy to nie podejrzane, że nie przejęła się tym, że cegła wybiła nam szybę lub dostaję wiadomości z pogróżkami? Hayley i ja mylimy, że działa przeciwko nam, a jest tu tylko po to by wiedzieć co zamierzamy zrobić. Wtedy, gdy miałam zabić tą dziewczynę, ktoś jej powiedział co planujemy.
Felix poprawił okulary i odłożył papiery na biurko.
- Zabij ją. - mruknął.
- Oszalałeś? - wstałam z sofy.
- To co chcesz zrobić?
- Wyrzucić ją lub przycisnąć, cokolwiek. Ale nie zabijać.
- Słuchaj, decyzja należy do ciebie ale pamiętaj, że to brudny interes i w końcu ktoś będzie martwy i módl się byś nie była to ty. Chyba wolisz zabić niż zostać zabita, prawda?
- Chcę ją wyrzucić i zobaczyć co się stanie.
- Wiesz co się stanie? ktoś przyłoży ci pistolet do głowy, a kiedy się odwrócisz zobaczysz ją przytuloną do Alexa i uśmiechającą się głupio, a potem, a potem będziesz leżeć w kałuży swojej krwi.
- Nie wiem co zrobić. - znów usiadłam chowając twarz w dłonie.
Felix wstał i wyszedł z biura, a po chwili wrócił z Kylem i Van.
Usiedli obok mnie, a Felix opowiedział im wszystko.
- Wczoraj słyszałam jak przez telefon mówiła, że domyślamy się wszystkiego. Rozmawiała z Alexem. - powiedziała Vanessa.
- Według mnie Felix ma racje, trzeba ją zabic. - wtrącił Kyle - Ale i tak sądzę, że to nie Alex wysłał nam tą wiadomość. " Nigdy nie wiesz co cię zrani" to brzmi jakby ktoś podpowiadał nam, że problem jest bliżej niż myślimy.
- Czyli teraz mamy Alexa, szpiega i dobrą wróżkę, która chce nam pomóc i jednocześnie zastraszyć. Super. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Violet zdecyduj co chcesz zrobić. Możemy ją zabić ale możemy też ją wyrzucić by pomogła Alexowi. - powiedział Kyle podając mi broń.
Chwyciłam pistolet do ręki i schowałam go do kieszeni.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Usłyszałam jak Kyle wybiega za mną, a za nim Van i Felix.
- Jen czy możemy porozmawiać na dworze?
Dziewczyna wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę tarasu, a ja za nią ściskając w dłoni pistolet.
- Wiem w co grasz Jennifer. - powiedziałam, gdy wyszłyśmy.
- Poznałaś swojego wroga. - uśmiechnęła się
- Już dawno go znałam ale szmata zasłoniła mi oczy.
- I co teraz? Zamierzasz mnie zabić? - włożyłam pistolet do tylnej kieszeni spodni
- Najpierw powiedź mi dlaczego to robisz.
- Byłaś kiedyś zakochana? Oczywiście, że byłaś. Jesteś. Otóż ja też. Alex jest cudowny, a ja jako jego dziewczyna chce mu pomóc.
- Niestety twoja pomoc się za chwile skończy.
- Nie zrobisz mi nic.
- Założymy się?
- Nie ujdzie ci to na sucho.
Wyciągnęłam pistolet.
- Słuchaj, nie jestem tu od dziś. Na początku traciłam wszystko, a teraz, gdy zostało we mnie tylko jedno uczucie nie obchodzi mnie to czy będziesz płakać czy krzyczeć lub wić się z bólu. Jedyne co mnie teraz obchodzi to pomóc wyjść reszcie z tego całego gówna.
- Daj mi odejść. Nie zabijaj mnie. Kocham Alexa i chce z nim być.
- Kocham Kyla, a ty mozesz mi go zabrać jednym złym posunięciem. Nie rozumiesz tej gry? Tylko jedna z nas przeżyje i będę to ja. - wymierzyłam pistolet w jej stronę i pociągnęłam za spust. - Żegnaj dziwko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz