sobota, 10 października 2015

Rozdział 13

- Możesz mnie w końcu puścić? - zaśmiał się Kyle gładząc moje włosy.
- Obiecałam, że nigdy tego nie zrobię. - zaśmiałam się i wtuliłam głowę w tors chłopaka.
O kiedy wróciliśmy do domu i Kyle usiadł na sofie leżę przytulona do niego. Obiecałam mu, że nigdy go nie puszczę. Oczywiście, że tak nie będzie ale niech chociaż przez chwilę myśli inaczej.
- Ugh, Viol! - zaśmiał się - Zachowujesz się jakbym wrócił z jakiejś wojny.
- Bo tak jest. Zostałeś postrzelony, Kyle.
- Nie zostałem, wiesz o tym.
- Jesteś idiotą. Nie możesz tak robić! Kurwa, Kyle! Co gdyby jednak strzelił w głowę? Stracilibyśmy jednego z najlepszych! - Felix wtargnął do salonu.
- Zginąłbym za Violet. Lepiej stracić wojownika niż przywódcę. - pogładził mnie delikatnie po plecach.
Felix stanął i przyglądał nam się przez chwilę.
- Masz rację - powiedział - ale to i tak głupie! Mogłeś nam powiedzieć co planujesz. Nie możemy pozwolić na totalną zagładę. Straciliśmy Van, nie jest tu zbyt wesoło. Matthew nie popuści i wy musicie nad nim zapanować. - usiadł obok mnie.
Może i nigdy o tym nie mówili i nie wyglądali na takich ale Vanessa i Matthew byli ze sobą już długo przed tym jak się tu znalazłam. Wiedziałam o tym tylko ja.
Van kilka dni wcześniej powiedziała, że Matt planuje jakąś randkę by mogli choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Tak bardzo się cieszyła. Pomagałam jej wybrać sukienkę i buty. Chciała wyglądać idealnie.
Vanessa zawsze była typem kobiety perfekcyjnej.
Jej włosy zawsze były ułożone. Nigdy nie miała pogniecionych ani zaplamionych ubrań. Jej buty nigdy nie traciły naturalnego koloru. Wszystkie papiery na jednej kupce.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko wytarłam.
Nagle poczułam silną potrzebę spotkania się z Sophie i April by sprawdzić cy nic im nie jest.
-  Mogę spotkać się z przyjaciółkami? - spytałam.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. To niebepieczne dla ciebie i dla nich. Jeśli ktoś zobaczy, że je znasz może je zabić. Tego nie chcesz, prawda?
Patrzyłam przez chwilę na Felixa.
- Oczywiście, że nie chcę.
- Od rodziny też trzymaj się daleko. Udawaj, że nie żyjesz. Zochowuj się jak martwa. - Felix wstał z sofy i poszedł do kuchni.

   
                                                          Kyle PO'V

Po wyjściu Felixa z salonu Violet szybko wstała i poszła na taras.
Postanowiłem, że dam jej chwilę by mogła spokojnie przemyśleć to wszystko.
Po 10 minutach wstałem by zobaczyć co z nią. Wyszedłem na taras.
- Violet! - krzyknąłem - Ty przecież nie palisz.
Podszedłem bliżej i wyrwałem papierosa z jej dłoni po czym wyrzuciłem go.
- Ta. - mruknęła siadając na ławce.
- Kto obiecał, że przestaje z piciem i paleniem? Violet, było już tak dobrze.
- To było dwa lata temu. Jestem martwa, nie muszę się przejmować jakimiś gównami jak rak płuc czy coś w tym stylu.
Nie poznawałem jej. Jeszcze pół godziny temu śmiała się i żartowała, że nigdy mnie nie puści, a teraz? A teraz stałem naprzeciwko bladej dziewczyny z której wyssano całe życie. Wiem, że Felix przesadził mówiąc, że ma być martwa. Violet jest dalikatna i przez jedno słowo można poznać zupełnie inną Violet Darling.
- Co jeszcze się zmieniło? Oprócz ciebie. - spytałem
- Wszystko. Nie widzisz, Kyle? Nawet my się zmieniliśmy. My jako para. Gdy się przyjaźniliśmy czułam, że obdarowywujesz mnie większą miłością niż teraz. Czasami mam wrażenie, że jesteś ze mną tylko dlatego, że razem w tym siedzimy i litujesz się nade mną.
- Dym papierosowy zepsuł już twój mózg.
- Dzięki. - mruknęła.
- Chodź. - podałem jej dłoń, którą po krótkimzawachaniu chwyciła.
Pomogłem jej wstać i weszliśmy do środka.
Zaprowadziłem ją do swojej sypialni.
- Połóż się, odpocznij. - przyciągnąłem ją do siebie.
- Dlaczego jesteśmy tu? - spytała cicho.
- Bo stwierdziłaś, że na moim łóżku śpi się lepiej niż na twoim. - zaśmiałem się odgarniając za ucho kosmyk jej włosów.
Uśmiechnęła się delikatnie i położyła się.
Przykryłem ją kocem i pocałowałem w policzek.
- Ty się nie kładziesz? - spytała, gdy miałem zamiar wyjść z pokoju.
- Myślałem, że chcesz odpocząć.
- Chcę ale tobie też się to przyda. Bardziej niż mi.
Położyłem się obok niej i mocno przytuliłem.
- Przepraszam, że pozwoliłem Ci myśleć, że Cię nie kocham.
Wiem, że te sprawy były burzliwe ale kiedy jesteś u mego boku to więcej niż wystarczająco dla nas, by przetrwać tę próbę czasu. - zanuciła.
Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem ją bliżej siebie. 
- Już nigdy nie chcę cię puszczać. - szepnąłem.

----------------------------------------------------------------------------------
Klikając w pogrubiony tekst przejdziecie do piosenki z której pochodzi cytat :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz