piątek, 23 października 2015

Rozdział 15

Postanowiliśmy, że Alex zostanie u nas kilka dni by zobaczyć co i jak. 
Siedziałam na kanapie w salonie, gdy nagle podeszła do mnie Rosie i rzuciła teczkę w moją stronę. 
- Co to? - spytałam biorąc ją w ręce. 
- Tyle wiemy. Alex kazał ci dać. - powiedziała znudzona i odeszła. 
- Rozgada się. Po prostu się wstydzi. - zaśmiał się Jason siadając obok mnie. 
- Nadal nie rozumiem jak to się stało, że tu jesteś. 
- To trochę bardziej skomplikowana historia niż twoja. Na pewno nie wpakowała mnie w to osoba, która zapewniła mi, że mnie kocha. - mruknął.
- Co masz na myśli? 
- Gdyby nie to, że Kyle zakochał się w tobie nie siedziałabyś tu teraz tylko byłabyś gdzieś na kawie z Sophie i April. To dzięki twojemu ukochanemu Felix cię zobaczył i postanowił wziąć cię do drużyny. 
- Zastanawiam się jak wiele musiałeś zrobić by się tego wszystkiego dowiedzieć, Jason. - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Nie musiałem nic zrobić. Wiem to i już ale to nie ważne, bo teraz mamy tak zwane porozumienie do czasu, kiedy nie dowiemy się kto zabił Kita. 
- Kto to Kit?
- Alex mówił wczoraj, że zabili jednego z naszych, pamiętasz? - mruknął złośliwie. 
- Nie wiem co Sophie w tobie widzi ale jesteś głupi. - wstałam trzymając w dłoni teczkę, którą dostałam od Rosie. 
- Ostro maleńka. - zaśmiał się. 
- Nie zadzieraj ze mną, miałam do czynienia z gorszymi od ciebie i wygrałam. - powiedziałam wychodząc i zostawiając go samego w salonie. 
- Wszędzie cię szukałem. - nie zdążyłam jeszcze ubrać butów by wyjść z tego domu, a już usłyszałam głos Kyla. 
- Wyobraź sobie, że ja ciebie nie. - zawiązałam sznurowadła. 
- To miejsce źle na ciebie działa, Violet. Co znowu się stało? - spytał.
- To prawda, że jestem tu przez ciebie? Gdybyś się we mnie nie zakochał nie byłoby mnie tutaj. 
- Wybacz, że się w tobie zakochałem i naraziłem cię przez to na niebezpieczeństwo. Tylko powiedź mi czy żałujesz tego wszystkiego? Nie kochasz mnie już?
- Sama już nie wiem, Kyle. - krzyknęłam wychodząc i trzaskając za sobą drzwiami. 
Nadal trzymałam w dłoni teczkę. Chciałam iść gdzieś gdzie spokojnie przeczytam jej zawartość. Tylko jedynym problemem było to, że nie wiedziałam gdzie iść. Ruszyłam przed siebie. W myślach krzyczałam sama na siebie za to co powiedziałam Kylowi. Oczywiście, że nie żałuje tego wszystkiego. Od zawsze go kochałam i będę kochać. Głowa zaczęła mnie boleć jeszcze bardziej więc wyciągnęłam z kieszeni buteleczkę z tabletkami przeciwbólowymi i wysypałam dwie na dłoń po czym połknęłam je. 
Szłam pół godziny aż w końcu doszłam do jakiegoś miejsca w którym stała ławka. Usiadłam na niej i otworzyłam teczkę po czym zaczęłam czytać te wszystkie kartki znajdujące się w niej. 

 ***
Siedziałam tam 2 godziny aż nie zrobiło mi się zimno i postanowiłam wracać do domu. Wstałam i zaczęłam iść. Wyciągnęłam ostatniego papierosa, który został w pudełku i zapaliłam go. 
W końcu doszłam na miejsce. Otworzyłam drzwi i zdjęłam buty. 
- Kyle? - krzyknęłam.
Brak odpowiedzi. 
Przeszukałam wszystkie pomieszczenia na dole ale nie było go. 
Weszłam na górę i poszłam do jego pokoju. 
Nie było go. 
W końcu zrezygnowana weszłam do swojego pokoju.
- Kyle, szukałam cię. Chcę cię przeprosić. Nie chciałam tego wszystkiego powiedzieć. Kocham Cię... - podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. 
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Pomógłbym ci. 
Był zły, słyszałam to w jego głosie. 
- Ale co? - spytałam nie wiedząc o co chodzi. 
- Wszedłem tu, bo chciałem zostawić ci list, kiedy przez przypadek przewróciłem pudełeczko z którego wyleciały cztery woreczki z białymi proszkami. Jak myślisz... Jakimi proszkami, Darling?
Nigdy nie mówił do mnie po nazwisku. Zrobiło mi się gorąco. Chciałam stąd wyjść ale wiedziałam, że byłoby to najgorszą rzeczą jaką mogłabym zrobić. mogłoby to oznaczać nasz koniec, musiałam mu wszystko wyjaśnić. 
- Mam już tego wszystkiego dość, Kyle. Nie daję rady. Nie mogę spać, ciągle boli mnie głowa. To mi pomaga. - poczułam łzy spływające po moich policzkach. 
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. 
Poczułam jak siada obok mnie.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że jest tak źle? - jego głos złagodniał. 
- Co by to pomogło? Nic na to nie poradzisz.
- Pomogę ci... Muszę ci pomóc. Nie mogę patrzeć jak się staczasz, kochanie. - objął mnie ramieniem i przysunął się bliżej mnie. 
- W jaki sposób? - spojrzałam na niego. 
- Na początek musisz odstawić prochy. 
- Ok. - pokiwałam głową. 
- Bóle głowy spowodowane są zmęczeniem. 
- Na to nic nie poradzisz. - przerwałam mu. 
- Zauważyłem, że masz problemy ze snem, gdy ostatnio wszedłem do twojego pokoju po bluzę, a ty od razu odwróciłaś się, gdy otworzyłem drzwi ale, gdy spałaś ze mną to chyba walenie w wielki bęben by cię nie obudziło, więc będę spać z tobą. Jebać Felixa i te wszystkie zasady. Musisz spać. - przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się delikatnie pociągając nosem. 
- Nie musisz, skarbie. - szepnął. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz