- Dobranoc. - powiedział Alex stając naprzeciwko mnie trzymając w ręku puszkę z napojem.
- Myślałam, że wszyscy poszli. - podniosłam się i usiadłam.
- Ty zostałaś co znaczy, że nie wszyscy. - zaśmiał się siadając obok - Nie bawią mnie wspólne wyjścia.
- Mnie przestały od jakiegoś czasu. Teraz zamiast myśleć o zabawie myślę tylko o tym kto będzie następny.
- Musimy uważać. Nikt nie może zginąć.
- Nie wiem czy dobrym rozwiązaniem jest to, że mieszkacie z nami. Znaczy... Nie bym miała co przeciwko wam ale jakiś czas temu to wy chcieliście zabić nas.
- Po rozmowie z Felixem sądzę iż może po zakończeniu sprawy połączymy siły. Wiem, Darling, że tego nie chcesz ale to dosyć dobry pomysł.
- To może się udać. - mruknęłam poprawiając koc.
- Co jest? - zaśmiał się sięgając po koc, który spadł na ziemię.
- Nic nie jest. - wzruszyłam ramionami.
- Albo intensywnie o czymś myślisz lub odstawiasz prochy lub też wypiłaś za dużo kawy.
- Nie muszę z tobą o tym gadać, nie chcę z nikim o tym gadać.
- Prochy... - położył dłoń na moim ramieniu - Znam to. Przechodziłem przez to.
- I co, udało ci się?
- Nie. - zaczął się śmiać - Ale ty masz silną wolę.
- Dlaczego twoja dziewczyna mnie nie lubi? - zmieniłam szybko temat.
- Ona jest nastawiona do tego pomysłu o połączeniu sił tak jak ty. Nie jest pewna czy to dobry pomysł.
- Co ona robi w waszym zespole? - spytałam.
- Jest, żyje i oddycha.
- Chodziło mi o...
- Wiem o co. - przerwał mi - Nie, nie zabija, nie walczy, nie zdobywa żadnych informacji. Jest w tym bym mógł mieć ją na oku i ją chronić. Wiesz... Jeśli kogoś kochasz i zajmujesz się tym co my to masz dwa wybory. Pierwszy jest taki by pilnować tą osobę ale nie zdradzać jej nic o gangu i tym samym zmniejsza się poziom jej bezpieczeństwa, bo nie możesz być w ciąż przy niej. Drugim sposobem jest to co zrobił Kyle. Naraził cię ale ma cię na oku i wie co się z tobą dzieje. Możesz być zła na niego o to co zrobił ale wiedź, że musiał coś wybrać i wybrał jednak to mniejsze zło.
- Rozumiem. - szepnęłam.
Uśmiechnął się i wstał.
- Już idziesz? - spojrzałam na niego.
- Nie chcesz chyba powiedziałaś, że polubiłaś moje towarzystwo. - odwrócił się.
- Nie lubię cię ale fajnie się z tobą gada, więc siadaj. - poklepałam miejsce obok siebie.
***
Siedzieliśmy z Alexem i śmialiśmy się z rzeczy, które przytrafiły nam się w życiu, gdy drzwi się otworzyły i weszli pozostali.
- Mamy chińszczyznę! - krzyknęła Hayley wchodząc pierwsza.
Kyle wszedł za nią i spojrzał na mnie i Alexa jakbyśmy robili coś złego po czym podszedł do nas, dał mi jedzenie i usiadł obok mnie. Od razu się do niego przytuliłam. Po chwili Rosie przyszła i usiadła obok Alexa, a ten objął ją ramieniem.
- Niby go nie lubisz. - Kyle szepnął mi do ucha.
- Zostałam sama. Dobrze się z nim gada. Ale nie masz się o co martwić. - uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego policzku.
- Powiedźmy, że ci wierzę. - mruknął.
- Niby go nie lubisz. - Kyle szepnął mi do ucha.
- Zostałam sama. Dobrze się z nim gada. Ale nie masz się o co martwić. - uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego policzku.
- Powiedźmy, że ci wierzę. - mruknął.
***
Siedziałam na łóżku przykryta kocem i patrząc przed siebie. Myślałam właściwie to o niczym. Patrzyłam w tą ścianę chcąc tylko wstać i połknąć kilka tabletek. Wiedziałam, że nie mogę. Zawiodłam już Kyla wystarczająco dużo razy. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech po czym zaczęłam powoli wypuszczać powietrze. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł Kyle.
- Jesteś głodna? Prawie nic nie zjadłaś.
- Nie chcę jeść. - mruknęłam biorąc w ręce poduszkę i przyciskając ją do twarzy.
- Co jest? - podszedł i wyrwał mi poduszkę z rąk.
- Czuję się jak porażka, bo wiem, że cię zawiodłam. - spojrzałam na niego.
- Nie mów tak. Nie zawiodłaś mnie. - usiadł obok mnie i przytulił mnie mocno.
- Zawiodłam. Obiecałam ci, że koniec z dragami, paleniem i nie dotrzymałam obietnicy.
- Nie wszystko jest takie łatwe, Viol.
- Zawsze sądziłam, ze jestem jakaś wyjątkowa i dam radę przejść przez wszystko. Myliłam się tak bardzo. - szepnęłam.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Nie teraz. - krzyknął Kyle.
- Ale to ważne. - powiedział Matthew otwierając drzwi.
Przetarłam oczy i usiadłam.
- "Ta dziewczyna płonie. Ona chodzi po ogniu. Myślałem, że nigdy nie znajdę piosenki idealnie pasującej do ciebie. Ale jednak. Wiem, ze lubisz się bawić ogniem, więc ktoś od niego ucierpi."
- I jeszcze to. No świetnie. - mruknęłam.
- To było dostarczone przedwczoraj. To znaczy, że coś spłonęło ale daleko od nas skoro nic o tym nie wiemy. - powiedział Matt.
- Poczekaj, sprawdzę w internecie. - powiedział Kyle otwierając laptop.
- Czemu oni nam nie dadzą spokoju?- odgarnęłam włosy z twarzy.
- Mam coś. - krzyknął Kyle.
Podeszłam do laptopa i zaczęłam czytać artykuł.
W tym momencie chciałabym by to był najgorszy koszmar świata. Zaczęłam płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz