niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 17

Usiadłam na podłodze, przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i zamknęłam oczy nadal płacząc.
- Shhh. - próbował uspokoić mnie Kyle, który szybko podszedł do mnie i mnie przytulił. - Zapłacą za to, Viol. Obiecuję ci. - szepnął.
- Dlaczego musieli zamieszać w to ich? Przecież oni nie są niczemu winni. - powiedziałam przecierając oczy.
- Musicie to zobaczyć. - Aria wbiegła do pokoju. - Albo już wiesz... - spojrzała na mnie.
Wstałam z podłogi i poszłam za dziewczyną. Zeszłyśmy do salonu, gdzie wszyscy siedzieli na kanapie i patrzyli w telewizję.
- Tak mi przykro, Viol. - powiedziała Hayley, gdy zeszłam.
- Cicho. - uciszyłam ją próbując słuchać wiadomości.
- " Dnia 14 października niespodziewanie wybuchł dom. Niestety w środku były osoby, które zginęły na miejscu. Dom należał do państwa Darling. Podobno pięć minut przed wybuchem dom opuściły dwie nastolatki : April Carter i Sophie Stevenson, które przyszły spytać o swoją przyjaciółkę, a zarazem córkę państwa Darling - Violet. Dziewczyny na szczęście nie było w domu. Policja nadal poszukuje sprawców wybuchu." 
Wytarłam rękawem łzy spływające po moich policzkach. Kyle cały czas stał za mną przytulając mnie. Miałam ochotę pobiec do pokoju, zbić lustro i podciąć sobie gardło odłamkami szkła ale wiedziałam, że muszę zemścić się na tym, który stoi za śmiercią moich rodziców i Vanessy.
- Chcesz się położyć? - szepnął mi do ucha Kyle.
- Chcę się przewietrzyć. - mruknęłam.
- Chodźmy. - puścił mnie i podał dłoń.
- Chcę iść sama. - powiedziałam omijając go i wychodząc na taras.
Usiadłam na drewnianych schodkach i położyłam głowę na kolanach. Zaczęłam szukać w kieszeniach pudełka papierosów po czym przypomniało mi się, że wyrzuciłam je. Zamknęłam oczy. Dobrze, że April i Soph wyszły z domu przed wybuchem. Muszę je ochronić. Nie mogę stracić też ich. Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
- Halo? - odebrałam wycierając pojedynczą łzę.
- Violet chcę być na ciebie zła ale tak cholernie ci współczuję. - powiedziała Sophie.
- Rozumiem. Masz prawo być zła.
- Gdzie ty w ogóle jesteś?
- Przepraszam, że się z wami nie kontaktuje ani nic nie mówię. Nie mogę ci na razie za dużo mówić ale z April uważajcie na siebie. Spróbuję wam pomóc, ok? Będziecie bezpieczne. Pa, kocham cię. - powiedziałam i zakończyłam połączenie.
Szybko wstałam i  weszłam do środka. Wszyscy patrzyli w moją stronę.
- Co jest? - spytałam.
- Nic. Po prostu chcemy wiedzieć, że jest ok. - powiedziała Spencer.
- Jest ok ale muszę natychmiast porozmawiać z Felixem.
- Jestem tu kochanieńka. - odezwał się Felix.
- Montgomery... Sam widzisz jak teraz jest. Wszyscy ważni dla mnie giną. Są jeszcze trzy osoby, których śmierci nie przeżyje. Kyle jest bezpieczny ale moje przyjaciółki... One cudem uniknęły śmierci.
- Mamy jeden wolny pokój jeśli o to chodzi.
- Na prawdę? - uśmiechnęłam się. - Dziękuję.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Soph. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Już mi powiesz o co chodzi i w cudowny sposób uratujesz nam życie? - spytała.
- Spakuj wszystkie potrzebne rzeczy. Zabierz wszystko, bo już nie wrócisz do starego mieszkania. Przekaż to April. Będę za dwadzieścia minut. Czekajcie przy przystanku. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Schowałam telefon do kieszeni i zaczęłam myśleć patrząc w ziemię. Będą bezpieczne. Będę mogła je chronić. Nie będę musiała się ukrywać.
Podeszłam do szafki z bronią i schowałam jeden pistolet w spodnie, a drugi podałam swojemu chłopakowi.
- Pojedziesz ze mną.

***

- Są. - wskazałam na przyjaciółki. 
Kyle podjechał na przystanek i odblokował drzwi by te mogły wsiąść. Dziewczyny schowały walizki i torby do bagażnika po czym siadły do auta. 
- Kyle? - spytała April. - Nie widziałam cię wieki.
- Mi ciebie też miło widzieć, April. - uśmiechnął się ruszając w kierunku domu. 
- Może zaczniesz tłumaczyć? Dlaczego musiałyśmy się wyprowadzić? - zaczęła Sophie. 
- A więc...

***

- ...I tak znalazłyście się tu. - skończyłam opowiadać im historię tego jak tu zamieszkałam.
- Ładnie. - powiedziała April wyciągając z bagażnika swoją walizkę i Sophie. 
Kyle objął mnie ramieniem.
- Teraz już nie musisz się o nic martwić, skarbie. - uśmiechnął się.
- Wy... Wy wtedy mówiliście tak serio? Jesteście ze sobą? - Sophie spojrzała na nas zamykając bagażnik. 
- Tak. Jason i Mike też są w środku. - uśmiechnęłam się podchodząc do drzwi frontowych. - A więc witam w domu. - otworzyłam szeroko drzwi. 

***

- I jak podoba się nowy pokój? - spytała wchodząc do pokoju April i Sophie.
- Za jakiś czas wybieram się do Mike'a. - zaczęła śmiać się April. 
- Cieszę się, że tu jesteście. - zamknęłam drzwi. - Nie spotykałam się z wami tylko i wyłącznie dlatego, że chciałam was chronić. 
- Rozumiemy cię, Viol. - przytuliła mnie Soph. - Ale my nie będziemy strzelać, prawda? - spytała śmiejąc się. 
- Nie, wy będziecie zostawać w domu z Rosie. Ona też nie zabija. 
Usiadłam na łóżku obok April, a po chwili dołączyła do nas Soph.
- Miło mi nas widzieć znów w starym gronie. - uśmiechnęłam się szeroko. 
- Nam również. - powiedziały równo.
- Dostaniecie to ale tylko na wszelki wypadek. - powiedziałam dając im dwa pistolety. - Są naładowane. Noście je przy sobie, gdy gdzieś wychodzicie ale przed wyjściem powiedzcie mi lub Kylowi.
Nagle drzwi się otworzyły. Stała w nich Rosie.
- Rosie, cześć. - uśmiechnęłam się do niej. - Chodź siadaj.
Dziewczyna niepewnie weszła do środka i usiadła obok mnie.
- Chciałam się przywitać, bo teraz, gdy oni będą walczyć my będziemy siedzieć tu próbując nie myśleć, że ktoś dla nas ważny może zaraz umrzeć. Miło, że jesteście. Zawsze czekałam sama,a rozmowa z kimś będzie przyjemniejsza. - uśmiechnęła się delikatnie.
Wow. Pierwszy raz usłyszałam jak mówi tak dużo.
- Rosie, jeśli coś będzie się działo możesz śmiało do mnie przyjść, wiesz o tym. Możemy pogadać czy coś takiego, bo przez te ostatnie dni miałam wrażenie, że traktujesz mnie jakbym była bombą, która zaraz może wybuchnąć. - powiedziałam.
- Przepraszam, po prostu umiem wyczuć nastrój człowieka. Przez te ostatnie dni zawsze, gdy do ciebie podchodziłam miałam wrażenie, że zaraz mnie zabijesz dlatego nic nie mówiłam. - zaśmiała się cicho.
- Nie masz się czego bać.

-----

Z góry przepraszam za to, że posty pojawiają się nie regularnie ale postaram się wybrać jakiś dzień w którym zawsze będę coś wstawiać. Na razie jeszcze nie umiem się określić ponieważ mam strasznie dużo nauki. Rozdział krótki ale postaram się też w najbliższym czasie napisać coś dłuższego. Mam nadzieję, że się podobało. 
W zakładce "zwiastun" pojawił się drugi zwiastun, który jest kontynuacją pierwszego. Pojawiła się też nowa zakładka ale więcej się o niej dowiecie, gdy w nią wejdziecie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz