sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 24

- Ugh, jestem zmęczona. - powiedziałam wchodząc znów do środka.
- Nie dziwię ci się. - Matt poczochrał mnie włosach.
- Nie rób tak, Matt. Nie mam sześciu lat. - spojrzałam na niego z powagą na co ten zaśmiał się i poszedł do góry.
Od czasu śmierci Van prawie cały czas siedzi w pokoju, a jak już jest z nami to siedzi cicho.
- Przyda ci się gorąca kąpiel. Jesteś spięta. - Kyle położył dłonie na moich ramionach.
- Nie mam siły. - westchnęłam czując jak chłopak zaczyna delikatnie ściskać moje ramiona.
- Zaniosę cię, naleję wody, zrobię pianę, zdejmę z ciebie ubrania i włożę do wanny. - szepnął mi do ucha. - Co ty na to?
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy, że nie mam ochoty na romantyczną kąpiel przy świecach.
- No weź, będzie super. - uśmiechnął się odgarniając włosy, które opadły mi na twarz.
- To samo powiedziała mi mama, gdy w czwartej klasie wysłała mnie na obóz harcerski. Nie, nie było fajnie.
- Dostałaś ospy i uczulenia od jakichś pyłków, pamiętam to. - Kyle zaczął się śmiać.
- Dzięki, że przypomniałeś. - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam powoli wchodzić po schodach na górę.
- Przepraszam, nie bądź zła. - złapał mnie za nadgarstek, gdy byłam już do góry.
- Może masz racje z tą kąpielą. - powiedziałam by w końcu dał mi spokój. - Nalej wodę, a ja zaraz przyjdę. - ziewnęłam.
Kyle poszedł do łazienki i po chwili było można usłyszeć wodę lecącą do wanny. Spojrzałam na mój zegarek - była dopiero 18:30, a już miałam ochotę iść spać. Po chwili przyszło mi na myśl, że może codziennie idę spać tak wcześnie co jest skutkiem odstawienia tabletek.
Mimo, że nie biorę ich już dłuższy czas nadal czuję skutki odstawienia.
W końcu poszłam do łazienki. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podniosłam, głowę i zauważyłam przed sobą Kyle bez koszulki. Chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Czułam jak się rumienię.
- Było gorąco, wiesz. - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Nadal nie przywykłam do widoku ciebie bez koszulki. - związałam włosy.
- A kompletnie nie przywykłaś do widoku mnie nagiego. - zaczęłam się śmiać.
Chłopak położył dłonie na moich biodrach i delikatnie pocałował mnie w szyję.
- To jak? Pomóc ci? - szepnął mi do ucha.
Zdjęłam z siebie koszulkę po czym zsunęłam spodnie. Stałam przed nim w samej bieliźnie przez co czułam się dziwnie.
- Wstydzisz się? - spytał patrząc na moje ręce, które skrzyżowałam na brzuchu.
- N-Nie. - jęknęłam delikatnie się uśmiechając.
- Dlaczego zakrywasz brzuch? Chyba nie sądzisz, że jesteś gruba? - podszedł bliżej mnie i chwycił za ręce.
- No coś ty? - zaśmiałam się jeszcze raz i ominęłam go podchodząc do wanny.
- Nie musisz mnie okłamywać.
- Nie okłamuję.
- Wiesz, że zawsze jestem przy tobie i mogę ci pomóc. Wiesz o tym, prawda?
- Nie możesz mi we wszystkim pomóc, Kyle. - mruknęłam odpinając stanik. - Chcesz zostać?
- Jeśli mogę. - dobrze, że zrozumiał, że nie mam ochoty ciągnąc tego tematu.
- Możesz. Jasne, że możesz.
Kyle zdjął spodnie i chwile później siedział już w wannie.
Violet, ogarnij się. Przecież to nie ostatni raz, gdy zobaczy cię nagą. 
Pomyślałam i zdjęłam majtki.
Weszłam do wanny i usiadłam pomiędzy nogami chłopaka. Oparłam się o jego tors i zamknęłam oczy delektując się tą chwilą.
Kyle położył dłonie na moim brzuchu. Palcami jednej ręki zaczął jeździć góra dół. Po chwili jego dłoń zamiast po brzuchu jeździła po moim udzie przez co wydałam z siebie cichy jęk.
- Spokojnie, zrelaksuj się. - szepnął i zaczął całować moją szyję. - Nie zrobię nic czego nie będziesz chciała.
Dobrze wiedział, że zaproszenie do wspólnej kąpieli nie oznaczało "przeleć mnie, jestem naga i napalona". Rozumiał, że chcę poczekać.
- Dlaczego się denerwujesz? - spytał po chwili.
- Chciałabym jednego dnia obudzić się we własnym łóżku, zejść na dół, przywitać się z mamą, wyjść z domu, pójść do ciebie i obejrzeć z tobą cały sezon serialu na który miałabym ochotę, a nie dostawać przyjaciółkę w częściach jako prezent urodzinowy.
- Znajdziemy go i zabijemy. Nie skrzywdzi cię.
- Nie chodzi tu o mnie. Boję się o ciebie, o April, o Dylana, a nawet o tego dupka Alexa.
- Właśnie... Ostatnio zaprzyjaźniłaś się z Alexem.
- Rozmawiamy.
- To już dużo.
- Chcę go poznać. Chcę wiedzieć dlaczego zabija, dlaczego jednak postanowił się do nas przyłączyć.
- To może być niebezpieczne.
- Przesadzasz.
- Tylko mówię.
Uśmiechnęłam się i znów zamknęłam oczy.

***

Ubrałam dresy i bluzę Kyle, którą akurat chwyciłam. Zeszłam na dół do kuchni chcąc napić się wody. 
- Co znowu? - zauważyłam, że wszyscy stali przy stole.
- On chce się spotkać. W piątek w parku o 16;00. Z tobą, Dylanem i ewentualnie Felixem. 
- Dlaczego chce się spotkać w miejscu publicznym i to jeszcze o takiej godzinie, gdzie będzie tam dużo ludzi? - do kuchni wszedł Kyle.
Cały czas dziwiło mnie to, że wchodził zawsze, kiedy rozmawialiśmy o jakiejś sprawie. Zawsze wiedział o co chodzi i kiedy przyjść. 
Podszedł do mnie i pocałował w czoło. 
- Czyżby udana kąpiel? - Aria spojrzała na nas z uśmiechem. - Było dosyć cicho. 
- NIc się nie wydarzyło. - pokręciłam głową. - A co do sprawy to mamy 5 dni na przygotowanie się także na razie spokojnie. Porozmawiamy o tym jutro rano po śniadaniu. - mruknęłam odstawiając szklankę na blat. - Dobranoc. - pokiwałam wszystkim wychodząc z kuchni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz