wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 25

Otworzyłam oczy. Było bardzo ciemno czyli była jeszcze noc. Chwyciłam mój telefon i spojrzałam na godzinę - 3:30. Odłożyłam telefon, położyłam się i chciałam przytulić się do Kyla. Zaczęłam szukać go ręką ale nigdzie go nie było. Znów chwyciłam telefon i włączyłam latarkę. Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół po schodach by sprawdzić czy nie ma go w kuchni. Pusto. Obeszłam cały dół dookoła i ani śladu chłopaka. Weszłam do góry i poszłam do łazienki, która też była pusta. Chciałam zacząć go wołać ale nie chciałam obudzić pozostałych. Nagle usłyszałam odgłosy dochodzące z drzwi, które zawsze były zakluczone i nikomu nie było można tam wchodzić. Podeszłam bliżej i przyłożyłam ucho do drzwi by lepiej słyszeć. 
- Oh, Kyle. Kocham cię, jesteś cudowny. - jęczała jakaś kobieta. 
Poczułam ukłucie w sercu. Bałam się jednak chciałam sprawdzić czy to co się tam dzieje jest tym samym o czym myślę. Otworzyłam delikatnie drzwi. Nie myliłam się. On mnie zdradzał z jakąś dziewczyną, którą pierwszy raz w życiu widziałam na oczy. Przyłożyłam dłoń do ust by nie było słychać mojego łkania jednak po chwili oboje odwrócili głowy w moją stronę.
- Violet. To nie tak! - krzyknął chłopak odsuwając się od dziewczyny.
Odwróciłam się i zaczęłam biec. W pokoju Felixa świeciło się światło, więc wbiegłam tam.
Na kanapie siedział mój ojciec wraz z Dylanem. 
- T-Tato. - płakałam podchodząc do niego i przytulając go.
- Co się stało? - przytulił mnie mocniej. 
- Kyle. On był w zakluczonym pokoju z jakąś dziewczyną. O-Oni..
- Tak mi przykro. - pogłaskał mnie po plecach. 
Dylan stał z założonymi rękoma i przyglądał się nam. 
- Z powodu tego co zaraz się stanie, córeczko. - powiedział ściskając mnie bardziej. 
- Co znowu do cholery? - spojrzałam na niego dusząc się łzami. 
- Będzie bolało ale tylko chwilkę. - uśmiechnął się.
Poczułam jak wbija mi nóż w plecy. Upadłam na kolana. Po chwili leżałam w kałuży własnej krwi patrząc na ojca, który mnie zabił. Zabił mnie. Właśnie umierałam i to przez niego. Bolało strasznie. Nie wiem czy bolało mnie bardziej to, że własny ojciec wbił mi nóż w plecy czy to, że nóż zranił moje wnętrzności powodując mi ogromny ból. 
Moje powieki stały się ciężkie. Dylan uklęknął przy mnie i pogładził po policzku. 
- Mówiłem mu żeby tego nie robił ale i tak ktoś by zranił cię bardziej. Teraz nikt cię już nie zrani.
Odszedł ode mnie i wyciągnął nóż z moich pleców. Ostatkami sił krzyknęłam.

- Violet! Viol! Obudź się! - Kyle zaczął mną szarpać.
Otworzyłam oczy i natychmiastowo usiadłam. Spojrzałam na swoje dłonie, a potem na chłopaka. Zaczęłam płakać, więc Kyle przytulił mnie do siebie.
- Krzyczałaś i kręciłaś się cały czas. Miałaś koszmar ale to już koniec. Jestem przy tobie.
- To było straszne. - jęknęłam czując ból, który czułam w momencie, gdy Felix wbijał we mnie nóż.
Nie płakałam już przez to co mi się śniło. Płacz był spowodowany bólem.
- Shhh... Już dobrze. - chłopak gładził moje włosy.
- To boli. Bardzo boli.
- Co cię boli? - spytał.
Położyłam rękę w miejscu w którym bolało najbardziej.
Chłopak sięgnął do szafki, wyjął z niej dwie tabletki i podał mi je.
- Weź je. Pomogą ci. - powiedział w momencie, gdy łykałam pigułki. - Powiesz mi co ci się śniło?
Uspokoiłam się i położyłam głowę na jego ramieniu czekając aż ból zniknie.
Kiedy już minął zaczęłam mówić.
- Obudziłam się, było ciemno, a ciebie nie było. Szukałam cię po całym domu, a w końcu usłyszałam jakieś jęki z tego zamkniętego pokoju na końcu korytarza. Weszłam tam i zobaczyłam ciebie kochającego się z jakąś laską. Zaczęłam biec i wbiegłam do sypialni Felixa. Przytulił mnie i uspokajał. Po chwili po prostu wbił nóż w moje plecy i wyszedł pozwalając mi umrzeć.
- Cholera. - krzyknął wystraszony. - To okropne ale to tylko sen. Nic ci nie grozi. Śpij, jeśli chcesz ja nie zasnę i będę pilnował cię. Jeśli znów zaczniesz krzyczeć to obudzę cię.
- Musisz spać.
- To tak samo jak ty.
Położyłam głowę na poduszkę i zamknęłam oczy.

***

Gdy wszyscy siedzieli w salonie oglądając film postanowiłam udać, że źle się czuję i muszę odpocząć by pójść do tamtego pokoju. Miałam wrażenie, że ktoś tam jest. Musiałam to sprawdzić. Podeszłam cicho do drzwi i włożyłam w zamek wsuwkę przekręcając ją kilka razy. Drzwi się otworzyły.
- Dziś nie przyjmuję. - powiedziała blondynka, a po chwili odwróciła się w moją stronę. - Jesteś dziewczyną. Dlaczego tu jesteś? - spytała, gdy zamknęłam drzwi.
- Jak się nazywasz? - spytałam.
- Chloe, a ty pewnie jesteś Violet.
- Śniłaś mi się. Śniło mi się, że uprawiasz seks z moim chłopakiem.
- Twoim chłopakiem? Ktoś w tym domu jest zajęty?
- Kyle Peters.
- Dawno go nie widziałam. Dawno nie widziałam tu nikogo poza Felixem. Czasami przychodzi i jest cudownie. - uśmiechnęła się szeroko.
- Czy ty jesteś dziwką? - spytałam.
- Dziwką? Oh, wypraszam sobie. Pomagam chłopakom w razie potrzeby. Pomagałam Kylowi i Mattowi ale przestali przychodzić. Teraz przychodzi tylko Felix.
- Dlaczego się na to godzisz? Mogłaś być kimś więcej.
- Mogłam umrzeć. Felix mnie uratował i zatrudnił. Podoba mi się to co robię.
- Nigdy nie wychodzisz?
- Nie, po co? Mam tu wszystko. Co drugi dzień Felix robi mi zakupy.
- Spałaś kiedyś z Kylem?
- Oczywiście. Oh, dziewczyno! Jeśli jeszcze się nie bzykaliście to musicie zacząć. On jest super!
- Przestań tak mówić. To obrzydliwe.
- Kochana, mówię prawdę.
- Dobra, dam ci już spokój. Nie mów nikomu, że tu byłam.
- Dobrze. Odwiedź mnie jeszcze kiedyś. - uśmiechnęła się, a ja wyszłam.
Zbiegłam po schodach.
- Kyle musimy porozmawiać. Czekam do góry.
Powiedziałam wracając na górę do sypialni. Chłopak po chwili siedział obok mnie.
- Co jest?
- Jak długo?
- Ale co?
- Jak długo się z nią pieprzyłeś?
- Z kim?
- Z Chloe. Nie udawaj, że nie wiesz.
- Weszłaś tam.
- Nie zmieniaj tematu.
- Raz. Wypiłem za dużo i poszedłem do niej. Byłem zły na siebie, że to zrobiłem.
- Boże, Kyle. - wstałam. - Jak mogłeś. Myślałam, że jesteś inny.
- Jestem. Byłem nawalony, a ona nagle wyszła z pokoju i wciągnęła mnie tam. Zaczęła rozbierać i jakoś się stało.
- Kiedy to było?
- Tydzień po tym jak się tu wprowadziłaś.
- Dwa tygodnie po tym jak zaczęliśmy ze sobą chodzić. Zdradziłeś mnie. Mój sen był prawdziwy. Jeszcze brakuje tu ojca z nożem, który mnie zabije.
- Viol. - podszedł do mnie i chwycił za rękę.
- Nie chce cię widzieć. - próbowałam się wyrwać ale jego uścisk był mocniejszy.
- To wszystko jej wina. Chciałem iść i położyć się spać ale przedtem byłem u ciebie by zobaczyć czy śpisz i czy nic się nie dzieję. Kiedy wychodziłem ona stała naprzeciwko. Wiedziała, że jestem pijany i zrobię wszystko co mi powie. Wykorzystała to. Ona nie jest tak miła jak wygląda. Jest podstępna i wredna.
- Ok, Kyle. Wybaczam. Mogłeś popełnić jeden błąd. Jeszcze jeden i koniec.
- Boże, Violet. Dziękuję. - uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił.
- Idź oglądać film, a ja zaraz przyjdę.
Chłopak wyszedł. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej ostry nóż.
Wyszłam z pokoju i znów udałam się do sypialni Chloe.
- Znów ty. - powiedziała obojętnie stojąc do mnie plecami.
Podeszłam bliżej ściskając nóż mocniej. Odwróciła się w moją stronę, a ja wbiłam nóż prosto w jej brzuch. Krzyczała przez chwilę ale chwilę później upadła i leżała w kałuży krwi. Wyciągnęłam nóż i zaczęłam wbijać go w każdy kawałek jej ciała.

KYLE PO'V

Zdążyłem na koniec filmu. Usiadłem i wziąłem ostatni łyk mojego piwa. 
- Poważna rozmowa? - spytał Matt.
- Miała dziś koszmar w którym Felix ją zabił. Jest oszołomiona tym wszystkim. 
- Ej słyszeliście? - przerwała nam Spencer. 
Z góry można było usłyszeć damski krzyk. 
- Kurwa. - krzyknąłem biegnąc na górę do pokoju Chloe. 
Wszyscy biegli za mną. Byli ciekawi co się stało.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Violet siedzącą okrakiem na Chloe, a raczej tym co po niej zostało. 
- Przestań. - krzyknąłem podbiegając do niej i odciągając ją od ciała. 
Jej twarz, ubranie, ręce, włosy i nogi były we krwi. Nie płakała. Była wściekła. 
- Zasłużyła sobie. - powiedziała rzucając nożem w głowę martwej dziewczyny. 
- Hayley, pomóż mi. - powiedziałem podnosząc Violet z ziemi. - Zaprowadzimy ją do łazienki, a wy zawołajcie Felixa. Musi się dowiedzieć. 

Chwilę później skończyłem myć włosy Violet i pomogłem wyjść jej z wanny. Przykryłem ręcznikiem i zaprowadziłem do sypialni by się ubrała. Kiedy to zrobiła poszedłem z nią do biura Felixa. 
- Masz ciekawe sny. - zaczął, gdy weszliśmy do środka.
Dylan pomógł Violet usiąść, a chwilę później zajął miejsce obok niej. Stałem za nią trzymając ręce na jej ramionach. 
- Należało się jej. - mruknęła.
- Nie będę cię wyzywał czy dawał jakiejkolwiek kary. Jesteś już duża i sama odpowiadasz za to co robisz. Ciało wynieśliśmy i zakopaliśmy w lesie nie daleko. Teraz musisz tylko zapomnieć. 
- To nie będzie takie trudne. 
- Musisz się przygotować. Jest poniedziałek. Zostały cztery dni do spotkania. Nie możesz być kłębkiem nerwów. 
- Spokojnie. Mam plan. Mogę iść już?
- Tak. Idź. 
Dziewczyna wstała i wyszła. Poszedłem za nią. Szła do kuchni. Otworzyła lodówkę i wyciągnęła z niej butelkę wody. 
- Przepraszam. - westchnęła.
- Za co?
- Za to, że ją zabiłam.
- Dlaczego przepraszasz mnie?
- Mam dziwne wrażenie, że jesteś wściekły za to co zrobiłam, że boisz się mnie. 
- Spokojnie, nie boję się ciebie. - podszedłem bliżej. - Boję się o ciebie. Jeszcze trochę i nie będziesz kontrolować tego co robisz. Postaram się ubłagać twojego ojca by pozwolił nam wyjechać na trzy dni. Wrócilibyśmy w czwartek lub piątek wcześnie rano. Potrzebujesz odciąć się od tego wszystkiego. - pocałowałem ją delikatnie w czoło. 
- Dziękuję, że starasz się doprowadzić mnie do normalnego stanu. - zaśmiała się. 
- To mój obowiązek.
- Nie. Sama muszę się sobą zająć. 
- Nie myśl teraz o tym. Wyobraź sobie mnie i ciebie w domku na plaży daleko od tego bałaganu. 
Violet zamknęła oczy i uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz